Ujawnia, że w ogłoszeniu o pracę wymagano od niego znajomości języka angielskiego, w sytuacji, gdy właśnie w budownictwie potrzebna jest większa siła robocza.
Brak pracowników w zawodach manualnych jest strukturalnym problemem gospodarki. Według Fundacji Pracy w Budownictwie, w sektorze budowlanym tylko 10% siły roboczej stanowią osoby poniżej 30 roku życia.
W tym kontekście 63-letni murarz, który pracuje od 14 roku życia, powiedział że pomimo braku pracowników rekruterzy stawiają bardzo wysokie wymagania, zwłaszcza w zakresie znajomości języków obcych.
„Zgłosiłem się na ofertę pracy na budowie opublikowaną przez ratusz, a kilka tygodni później powiedziano mi, że szukają kogoś, kto zna angielski” – wyjaśnia. I dodaje z ironią: „Nie wiedziałem, że muszę rozmawiać po angielsku z cegłami”.
Brak następców
W ten sposób ten robotnik, pokazuje bardzo wyraźną sprzeczność: firmy budowlane poszukują pracowników, ponieważ młodzi ludzie w większości wybierają studia wyższe, ale niektóre z nich wymagają umiejętności niemal nieosiągalnych dla kandydatów, którzy zbliżają się do emerytury.
W rzeczywistości częstym argumentem jest znaczenie imigracji dla wykonywania zawodów, a z drugiej strony dla zastąpienia pracowników, którzy odchodzą na emeryturę.
Ponadto, pierwszy murarz, opowiada tej gazecie, że innym powodem braku siły roboczej jest to, że młodzi ludzie są „zamożni”. Twierdzi, że chcą oni wyższego wynagrodzenia niż to, które jest początkowo oferowane robotnikom, najniższej pozycji w hierarchii murarzy.
„Na mojej budowie jest tylko jeden 28-latek, reszta ma ponad 50 lat”. I dodaje: „Pierwsze, o co pytają młodzi ludzie, to ile będą zarabiać. 1200? Za to nie będę pracował”.
Z drugiej strony, murarz ten wyraził w wywiadzie dla tej gazety frustrację spowodowaną wzrostem kosztów życia w ostatnich latach.
Na koniec wyraża swoje niezadowolenie z ewolucji swojego wynagrodzenia w XXI wieku, które jest niewystarczające w porównaniu z inflacją: „W ciągu 20 lat podwyższono mi pensję tylko o 100 euro” – stwierdza.

